wtorek, 29 stycznia 2013

Denko styczeń 2013 oraz klika słów o lutowym WYZWANIU FOTO

Po skromnym grudniowym denku zaskoczona jestem obfitością pustych opakowań w styczniu.
Zdecydowana większość to produkty marki Phenome.


O wszystkich Wam już pisałam, nie ma sensu pisać tego samego raz jeszcze, dlatego podaję od razu odnośniki do recenzji.
Zebrało się też sporo drobiazgu.


Na szczególną uwagę zasługuje maska do włosów Karite, Rene Furterer (to ta mała, zielona tubka po prawej stronie).  Planuję zakupić pełnowymiarowe opakowanie, bo super odżywia i nawilża włosy, prześlicznie pachnie. Ma też, przyjemną, puchatą konsystencję.


Trochę większe gabarytowo drobiazgi z różnych Glossy Boxów. Suchy szampon Batiste wersja wiśniowa. W wielkim skrócie, to najlepszy suchy szampon jaki miałam, dlatego zdecydowałam się na zakup pełnego opakowania. Obiecuję Wam pełną recenzję i więcej informacji na temat tego produktu już wkrótce. 
Krem pod Oczy Hydrating Eye Cream, nic szczególnego, na pewno go więcej nie kupię. Krzywdy mi nie zrobił, ale nie zapewniał niestety wystarczającego nawilżenia. 
Drenujący Koncentrat Antycellulitowy Tołpy, opakowanie było za małe, żebym zdążyła zaobserwować efekty, ale bardzo niewygodnie się aplikuje, zwłaszcza gdy mamy mniej produktu w butelce, musiałam układać go pod różnym kątem, żeby udało się psikając wydobyć płyn.


I dwa ciekawe produkty z Biochemii Urody. Hydrolat lawendowy, na zdjęciu pudełko po hydrolacie z kwiatu pomarańczy, gdyż został on przelany do szklanej butli, w której przechowywałam lawendowy. Lawendowa wersja hydrolatu pachnie ślicznie, ten zapach działa na mnie bardzo relaksująco. Używałam go głównie jako toniku i czasem do rozrabiania maseczek.
Mleczko Jedwabne do włosów, więcej informacji na jego temat tutaj.

Wyjątkowo jak na mnie pojawia się kolorówka.


Dwa tusze do rzęs. Maybelline Volum Express Mascara i miniaturka High Impact Mascara Cliniqua. Maybelline używam od dawna, stosowałam go jeszcze jako nastolatka, jest niedrogi, ale ślicznie podkreśla moje rzęsy, nie osypuje się, daje taki efekt jak wysokopółkowy tusz, dlatego tak długo jestem mu wierna.
Karmelowo, migdałowe mydełko w płynie Alverde, recenzja tutaj.


Orzeźwiający Balsam do Stóp Pat & Rub z żurawiną i cytryną.


I na koniec Lush.


Czyścik do twarzy Buche de Noel i dwie folie :) po masełku do ciała King of Skin oraz kostce do masażu Soft Coeur.
A jak idzie Wam denkowanie w pierwszym miesiącu 2013 roku?
Ściskam
Kasia

PS. Na blogu Sen Mai pojawiły się tematy z lutowego Wyzwania Foto. Oczywiście biorę udział.

Parę wyjaśnień, co do tego wyzwania:
  • Trwa ono tylko 7 dni, więc jest krótkie i tym samym zachęcające do zabawy :)
  • Wstaw proszę baner wyzwaniowy na Twojego bloga (do pobrania na prawym bocznym pasku), na czas WYZWANIA.
  • Możesz robić zdjęcia aparatem fotograficznym lub telefonem komórkowym.
  • Każdego dnia robisz jedno zdjęcie związane z podanym na ten dzień tematem.
  • Nie czekaj zbyt długo z robieniem i ze wstawianiem zdjęć
  • Komentuj zdjęcia pozostałych uczestników – to zawsze sprawia ogromną przyjemność!
A poniżej lista tematów lutego. Podobają mi się o wiele bardziej niż w styczniu.


WYZWANIE FOTO zaczyna się w poniedziałek 4 lutego i będzie trwało do niedzieli 10 lutego włącznie (+ dodatkowe kilka dni na wstawianie linków)
Zachęcam do zabawy. Można poznać dużo przemiłych osób i obudzić w sobie nowe pokłady kreatywności.

niedziela, 27 stycznia 2013

Chciejstwa

Ostatnio listę moich kosmetycznych (i nie tylko) małych marzeń robiłam w październiku. Odpowiedzialnością za realizację punktów z listy obciążyłam św. Mikołaja. Jedynym niezrealizowanym punktem pozostaje książka o Muminkach, ale nie spieszy mi się. Muminki czytałam po kilka razy i takie wydanie bardziej chciałabym z chęci wzbogacenia kolekcji książek z dzieciństwa, a nie przeczytania natychmiast.

Jak teraz wyglądałaby moja Chciej-lista?
Nie jest to trudne pytanie, bo praktycznie w każdym momencie taką listę mam w zanadrzu. Pewnie jak większość z nas. Zacznijmy więc:

1.Od jakiegoś czasu bardzo interesuje mnie oferta marki Lush. Kolejne kosmetyki, które chciałabym przetestować to maseczka Catastrophe Cosmetic i czyścik do twarzy Let the Good Times Roll. Oczywiście Lush-lista jest dużo, dużo dłuższa, ale te dwa kosmetyki pragnę mieć niezwłocznie.


2. Bardzo chciałabym nabyć sojową świeczkę, dwie jakie chodzą mi po głowie to świeca Munio Candela, dostępna w sklepach Phenome oraz świeca Pat & Rub o aromacie melisy, goździka i cytryny.


3. Marzy mi się więcej kosmetyków do włosów John Masters Organic. Mam na oku trzy produkty, Intensywną odżywkę z lawendą i awokado, Odżywkę regenerującą z miodem i hibiskusem oraz Odżywkę z rozmarynem i miętą.


4. Pozostając jeszcze w kategorii pielęgnacja włosów, chodzi za mną Płukanka octowa z malin, Yves Rocher.


5. Chciałabym spróbować jakiegoś kosmetku niemieckiej marki Balea. Jeszcze nie wiem co to będzie, ale Balea intryguje mnie już od dawna swoimi ciekawymi kompozycjami zapachowymi.


6. Jako że uwielbiam kosmetyki naturalne, za spore niedopatrzenie uważam pominięcie w dotychczasowych kosmetycznych doświadczeniach polskiej marki Femi. Mają bardzo dużo intrygujących produktów, ale w pierwszej kolejności chciałabym wypróbować kremy Detox Bis In Die oraz Nawilżający Mus Egzotyczny.


7. Zapałałam chęcią posiadania pomadki marki Celia, uwielbiam szminki, a takiej jeszcze nie miałam.


8.  Balsam ujędrniający do biustu Pat & Rub, przydałby mi się bardzo jako towarzysz dla zakupionego niedawno peelingu do dekoltu tej samej firmy. W duecie na pewno będą skuteczniejsze :)


9. I ostatnie moje "chciejstwo". Łatwiej możliwe do zdobycia niż kiedyś, ze względu na to, że Sephora wprowadziła je do swojej oferty. Czy już się domyślacie co to jest? Paleta Naked, marki Urban Decay.


A jakie są Wasze kosmetyczne marzenia?
Ściskam
Kasia
PS. Zdjęcia pożyczyłam ze stron producenckich. Jak tylko wejdę w posiadanie moich wymarzonych kosmetyków obfotografuję je osobiście :)







Rozgrzewający balsam do rąk z żeń-szeniem i olejkiem z mandarynki - PHENOME

To ostatni krem do rąk jaki Phenome ma swojej ofercie i ostatni jaki będę recenzować. Przypominam, kremy do rąk Phenome ma cztery: cukrowy, migdałowy, z werbeną i lionką oraz bohater mojego dzisiejszego wpisu, czyli Rozgrzewający Balsam do Rąk z Żeń-szeniem i Olejkiem z Mandarynki.
Ostatni krem, ale również pierwszy kosmetyk z rozgrzewającej serii Tangerin Spa jaki miałam przyjemność używać. 


Na początek skład.
Aloe Barbadensis Leaf Water**, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Fruit Water**, Camellia Sinensis Leaf Water**, Glycerin**, Dicaprylyl Carbonate**, Caprylic/Capric Triglyceride**, Cetearyl Alcohol**, Cetearyl Glucoside**, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Tocopherols**, Sodium Stearoyl Glutamate**, Panthenol, Orbingnya Oleifera Seed Oil*, Lycium Barbarum Fruit Extract*, Aqua**, Iris Florentina Root Extract**, Panax Ginseng Root Extract**, Vitis Vinifera (Grape) Leaf Extract**, Citrus Paradisi (Grapefruit) Fruit Extract**, Ananas Sativus (Pineapple Plant) Fruit Extract**, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract**, Castanea Sativa (Chestnut Tree) Seed Extract**, Avena Sativa (Oats) Kernel Extract**, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract**, Parfum**, Vanillyl Butyl Ether**, Xanthan Gum**, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Extract*, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Extract*, Titanium Dioxide*, Mica*, Iron Oxide*, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Citrus Dulcis***, Citrus Reticulata (Tangerine) Leaf Oil***, Mauritia Flexuosa (Buriti) Fruit Oil**, Linalool***, Limonene***, Citral*** 
*Certified Organic, **Natural Raw Materials, ***Components of Natural Essential Oils 
Dokładnie 99 % stanowią surowce naturalne, z czego 73,2 % to wody roślinne aloesowa, migdałowa i z zielonej herbaty, które dostarczają skórze niezbędnych witamin i minerałów. Mamy jeszcze wyciąg z żeń-szenia, który regeneruje, odbudowuje, odżywia, pobudza mikrokrążenie i opóźnia procesy starzenia skóry. Antyseptyczny, tonujący i odświeżający olejek z mandarynki. Delikatnie pobudzające ekstrakty ze skórki cytryny i pomarańczy. Nawilżające, zmiękczające, posiadające właściwości łagodzące i naprawcze masło shea. Nawilżające i wygładzające oleje migdałowy i kokosowy. Oraz energizujący ekstrakt z owoców goji
Byłam przekonana, że ten krem ma w składzie imbir, a nie żeń-szeń, a to dlatego że pozostałe produkty serii, czyli masło i pianka do ciała, oraz rozgrzewający krem do stóp zawierają właśnie ten składnik. 

Sposób użycia
Delikatnie wmasować w skórę dłoni. Stosować kilkukrotnie w ciągu dnia. Dla wzmocnienia efektu rozgrzania, energicznie wmasować preparat, a następnie nałożyć bawełniane rękawiczki na 10-15 minut. 

Opis producenta
Aromatyczny balsam o satynowej konsystencji przeznaczony do codziennej pielęgnacji delikatnej skóry dłoni. Stworzony na bazie ekologicznych wód roślinnych oraz organicznych substancji czynnych i olejów, pobudza proces mikrokrążenia, zapewniając komórkom skóry intensywne dotlenienie. Dłonie odzyskują zdrowy koloryt, są delikatnie rozgrzane i odprężone. Naskórek pozostaje dobrze nawilżony, odżywiony i zregenerowany, zabezpieczony przed procesem starzenia oraz negatywnym wpływem czynników zewnętrznych.

Moja opinia
Nie mam żadnych zastrzeżeń co do właściwości pielęgnacyjnych kremu. Bardzo dobrze spełnia swoją rolę, świetnie nawilża i odżywia skórę. Ma delikatnie kremowo-pomarańczowy odcień. Dość lekką konsystencją, dzięki której łatwo i szybko się wchłania. Do nawilżenia całej powierzchni dłoni wystarczy niewielka ilość.


Dyskusyjną kwestią pozostaje zapach, który po aplikacji długo zostaje na rękach. Wiem, że jednym spodoba się bardzo, innym mniej. Mnie ten pikantny, ciepły i wyrazisty aromat przypadł do gustu. Ale po przetestowaniu wszystkich kremów do rąk jakie Phenome ma w swojej ofercie wiem, że będę niezmiennie wracać do cukrowego i migdałowego. Właśnie dlatego, że to ich zapach spodobał mi się najbardziej.
Nie zauważyłam tylko właściwości rozgrzewających balsamu, ale nie próbowałam też wzmocnienia efektu rozgrzania poprzez nakładanie na 15 minut rękawiczek, tak jak widnieje w sposobie użycia. Kremu używałam głównie w pracy, a tam nie mam możliwości stosowania podobnych zabiegów. Spróbuję tej metody z rozgrzewającym kremem do stóp z tej serii i na pewno doniosę Wam o efektach.
Pozdrawiam
Kasia  
PS. Zapomniałabym dodać, krem mamy dostępny w dwóch pojemnościach, 50 ml kosztuje 50 zł, a 250 ml kosztuje 149 zł


sobota, 26 stycznia 2013

Paczki, paczuszki

Z niecierpliwością czekałam na kilka paczek. Wreszcie w czwartek zobaczyłam w skrzynce upragnione awizo, ale przyjrzałam się uważniej i było wypisane na mojego męża. Mąż poszedł na pocztę i oprócz jednej paczki dla siebie, przyniósł również moje wyczekiwane skarby.
Przede wszystkim paczkę od Alinki, ze skarbami z berlińskiego sklepu Lusha. Hurra!!!


Dziękuję Ci Alinko!!!!!
W Lushu zamówiłam sobie, oczywiście ubóstwiane przeze mnie bubble bar'y. Tym razem zdecydowałam się na różano-cytrynowe Amandopondo.


Oraz kwiatowy Pop in the Bath.


Zdecydowałam się jeszcze na odżywkę do włosów American Cream, byłam bardzo ciekawa jej zapachu. 


Pod prysznic wybrałam żel The Olive Branch.


I mydełko Sultana Soap.


I wreszcie, bo Alinka od razu po dokonaniu zakupów wysłała mi paczkę, miałam możliwość spróbowania słynnych świeżych maseczek Lusha, mój pierwszy wybór to czekoladowo-miętowa Cupcake.


A teraz mało kosmetyczna przesyłka. Zamówiłam sobie książkę na luty, do Książkowego Wyzwania Listopadowego. Jeśli ktoś chce wiedzieć o co chodzi w Wyzwaniu, odsyłam do banerka po prawej stronie. 


I ostatnia paczka. Przesyłka z serwisu Biochemia Urody.


A w środku, przede wszystkim oleje do olejowania włosów. Arganowy.


Oraz przepięknie pachnący Monoi. Arganowy niestety pachnie jak łajno.


Kolejny hydrolat do przetestowania, tym razem z pszenicy samopszy.


I mój debiut w kategorii żele hialuronowe, Podwójny żel hialuronowy 2 %.


Życzę Wam udanego weekendu. Ja muszę się pozbyć kataru, żeby móc cieszyć się zapachem kąpieli z Amandopondo.
Pozdrawiam
Kasia



wtorek, 22 stycznia 2013

MOROCCAN ORANGE BODY PEELING - Charmine Rose

Kto lubi zapach pomarańczy, ręka w górę!
To pytanie jest kluczowe w recenzji MOROCCAN ORANGE BODY PEELING, krystalicznego peelingu do ciała o aromacie marokańskiej pomarańczy marki Charmine Rose



Opis producenta
Energetyzujący i stymulujący peeling do ciała z kryształkami cukru i soli zanurzonymi w olejach pielęgnacyjnych. Perfekcyjnie wygładza ciało, uwalniając skórę od niedoskonałości. Złuszczające kryształki rozpuszczają się w trakcie masażu i pobudzają mikrokrążenie, a obecność oleju Tamanu wspomaga naturalny płaszcz lipidowy skóry i chroni ją przed przesuszeniem. Soczysty aromat marokańskiej pomarańczy i szczypta chili delektuje zmysły, dodając energii i stymulując do działania. Peeling odżywia i regeneruje skórę, pozostawiając ją gładką i lśniącą

Skład


Moja opinia

Peeling ma kolor miąższu grejpfruta. 



Składa się z kryształków cukru i soli zanurzonych w olejkach. W dotyku jest zaskakująco miękki.




Jego cechą przewodnią i wielkim atutem jest obłędny zapach słodkich, czerwonych pomarańczy. Ten zapach towarzyszy nam od otwarcia dużego plastikowego słoika, poprzez aplikację i jeszcze długo później pachnie nim nasza skóra. Zapach wydaje mi się bardzo naturalny, zbliżony do autentycznych owoców, "niechemiczny". 
Co do działania, peeling dobrze radzi sobie ze ścieraniem naskórka, pozostawia skórę gładką i odświeżoną. Ale  nie należy do mocnych "zdzieraków". Drobinki peelingu dobrze trzymają się skóry i nie spadają na dno wanny. Masuję nim skórę, dopóki nie wyczuję że w zupełności roztarłam kryształki. Wtedy osiągam najlepszy efekt i skóra jest optymalnie wygładzona. Do użycia wystarczy niewielka ilość, więc myślę, że wystarczy na dłuższy okres czasu.
Jest w nim coś takiego, co sprawia, że czuję się energiczna i gotowa działania, taki chwilowy zastrzyk energii. Myślałam, że w moim przypadku, to nie będzie możliwe, żeby pobudził mnie zapach, ale prysznic + tarcie naskórka + obłędny aromat cytrusów. To na mnie działa! :)
Przypomina mi lato, dobrze jest czasem zimą zafundować sobie tego rodzaju pielęgnację. Odejść od cynamonu, imbiru i ciepłych otulających zapachów i poczuć się jak w ogrodzie pełnym egzotycznych owoców.


Peeling do kupienia jest tutaj, opakowanie 200 ml kosztuje 44,80 zł
To jak jest z tymi pomarańczami, lubicie je? 
Pozdrawiam
Kasia 

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Haul

Tak, tak, tak. Wzbraniałam się przed użyciem słowa haul. Posty zakupowe nazywałam po prostu, zakupami. Ale dziś, wyjątkowo, jako że ten piękny wieczór sprawia, że czuję się jak bąbelki w szampanie, nie ma granic, nie ma oporów i będzie haul.

Od czego by tu zacząć, może dla odmiany od próbek. Te próbki podpowiedzą Wam, gdzie byłam na zakupach.


Tak, Phenome oczywiście (tym razem kupowałam dla mamy i męża, nic dla siebie) i Sephora.
Zakupiłam również książki. Dzięki Alince, wiem, co chcę czytać w najbliższych dniach.


Padło również na markę Pat & Rub, wreszcie udało mi się dopaść mój pierwszy kosmetyk z linii Rozgrzewającej (dziękuję Kejmi, za to, że ośmieliłaś mnie w kwestii zapachu :).


Był również Rossmann, znowu hialuronowe płatki ze złotem, (muszę, po prostu muszę, zafundować sobie ponownie taki relaks) i raz jeszcze papierowe ręczniki do twarzy polecane przez Obsession. Są genialne, dlatego potrzebowałam zakupić większy zapas.


Piję coraz więcej herbaty, teraz z zielonej przerzuciłam się na białą. Do mojej kuchennej półki jako pierwsze przedstawicielki najszlachetniejszego herbacianego gatunku trafiły WHITE FUJIAN Z RÓŻĄ oraz WHITE FUJIAN ZEN z trawą cytrynową.


I na koniec coś co ucieszyło mnie najbardziej.


Co tam może być?


W środku spełnienie mojego małego kosmetycznego marzenia.


Nie sądziłam, że uda mi się je jeszcze zdobyć.


Kwartet cieni Guerlain jeszcze z letniej limitowanej kolekcji sygnowanej przez Emilio Pucci.


Dla mnie, przepiękne. Jestem zauroczona.
I ostatnia wielka, wielka radość tego weekendu, nie podchodząca pod kategorię zakupową. Bo był to prezent od marki Phenome. Z wielką przyjemnością już zabrałam się za testowanie...


Pozdrawiam ciepło
Kasia























niedziela, 20 stycznia 2013

Pielęgnacyjny Plan Odnowy Włosów

Kochane!
Jednym z moich postanowień noworocznych, o czym już dwukrotnie Wam pisałam, było doprowadzenie moich włosów do stanu sprzed poporodowego. I powiem Wam szczerze, że jak na razie z realizacją tego postanowienia idzie mi najlepiej. Zaczęłam 31 grudnia i nie zanotowałam ani jednej chwili słabości, czy też odstępstwa od planu. I może od razu Wam powiem, że warto się trochę postarać bo gołym okiem widać że włosy moje o niebo wyglądają lepiej. Są gęstsze, gładsze, bardziej błyszczące i nabrały większej objętości. Że nie wspomnę o sporej ilości "baby hair", których z dnia na dzień przybywa. Słowo baby hair kojarzy mi się z określeniem keiki. Keiki jest to hawajskie słowo, które oznacza dziecko i używa się go do określania młodziutkich roślin orchidei.
Wracając do stanu poporodowego, co się wtedy stało. Na skutek pociążowych zawirowań hormonalnych wypadła mi niemalże połowa włosów i obecnie objętość mojego kucyka można przyrównać do objętości trzech kredek. I ja po prostu chcę, żeby były takie jak kiedyś.. :(
Ale nie ma co się smucić, działam już przecież czwarty tydzień i widzę naprawdę sporą różnicę w kondycji moich włosów. 
Ale do rzeczy, czyli do przedstawienia Wam mojego Pielęgnacyjnego Planu Odnowy Włosów.
Zacznijmy od piątku, bo też od piątku się zaczęło, a co ja wtedy zrobiłam? Pierwszy raz olejowałam włosy. Czyli, Kochane, w piątki się "olejuję". Obecnie używam do tego olejków Alverde (z paczulą i porzeczką) i Alterra (z migdałami papają), ale już trwa proces kompletacji zamówienia przez serwis Biochemii Urody. Niedługo pokażę Wam moje nowe olejowe nabytki.


Jako że sobota to dzień wolny od pracy, pozwalam sobie na pozostawienia oleju na głowie przez całą noc. W sobotę rano go zmywam. Zawsze szamponem bez SLS, czyli...  Alverde z migdałami i olejkiem arganowym albo szamponem przywracającym gęstość i objętość włosom Phenome. Mam jeszcze miniaturkę Odbudowującego Szamponu do Włosów Suchych i Zniszczonych marki L'occitane , będę go brała ze sobą w podróże.


Później nakładam odżywkę. Obecnie stosuję naprzemiennie odżywkę przywracająca równowagę skóry głowy Phenome oraz odżywkę John Masters Organic z cytrusem i gorzką pomarańczą.


Niedziela, kolejny wolny dzień i szansa na wygospodarowanie większej ilości czasu na pielęgnację, więc w niedzielę nakładam bogatą maskę i trzymam ją na głowie ok. 30 min. Niedzielna pielęgnacja uwzględnia również metodę OMO (odżywianie, mycie, odżywianie). Do pierwszego O, używam tańszej odżywki. W tej chwili jest to Farmona z Żeń Szeniem.


Do drugiego O, zawsze czegoś lepszego (odsyłam do trzeciego zdjęcia z odżywkami Phenome i John Masters Organic).
Poniedziałek. W poniedziałek nie myję głowy. Czyli daję włosom spokój, po to by we wtorek potraktować je znowu olejem. Ale już nie na całą noc. W środę rano pędzę do pracy i nie mam czasu na zmywanie oleju. Przypominam, olej zmywam szamponem bez SLS-ów. Albowiem ten detergent zniweczyłby dobroczynną moc oleju. 
Po umyciu głowy oczywiście odżywka. 
Środa to dzień maski odżywczej, nakładanej na 30 minut, w cieple. Obecnie stosuję naprzemiennie dwie maski Biovax, Z Proteinami Mlecznymi oraz Do Włosów Ciemnych.


I oczywiście OMO. Czyli przed umyciem głowy nakładam na wilgotne włosy odżywkę, żeby złagodzić działanie szamponu. 
Czwartek, znowu nic. Po to by powrócić do piątkowego olejowania i zacząć cykl od nowa.

Co jeszcze? Co drugi tydzień, w niedzielę, myję włosy szamponem z SLS-em. Żeby je mocniej oczyścić. Najczęściej wybieram zwiększający objętość włosów szampon Frederic Fekkai. Mam jeszcze z wakacji szampon 2 w 1 Douglas, z ochroną UV.


Ewentualnie będę robić sobie oczyszczanie włosów przy pomocy np maski oczyszczającej do włosów. Ma takową w swojej ofercie Phenome i muszę ją jeszcze zakupić. 
Do czesania włosów używam:


Na co dzień i na sucho szczotka Tangle Teezer. Natomiast mokre włosy, czy też odżywkę na nich rozczesuję drewnianym grzebieniem z The Body Shop.
Pozostaje jeszcze kwestia wcierek Przez trzy najbliższe tygodnie będę wcierać w skórę głowy preparat Farmony o melodyjnej nazwie Jantar. Po trzech tygodniach mam zamiar zastąpić go naparem z kozieradki.


Na dni słabości przygotowałam suche szampony Batiste. Będę je stosować żeby odświeżyć włosy, czy nadać im puszystości, gdy nastąpi jakaś awaria i nie będę mogła umyć głowy. Ja jestem posiadaczką wersji egzotycznej Tropical, o zapachu kokosa, melona, banana i brzoskwini z ciepłą wanilią oraz drzewem sandałowym. Natomiast koronkowe Lace kupiłam mamie, Lace łączy nuty białego piżma, drzewa sandałowego i cedru. Nuta głowy to lekkie owoce cytrusowe, gałka muszkatołowa i różowy pieprz, które rozwijają się w kwiatową nutę serca łączącą tony róży, orchidei i irysa z ciepłym jaśminem i ylang-ylang.


Planuję zużyć jeszcze kilka próbek, miniaturek. Trzy czwarte pochodzi z poprzednich Glossy Boxów.


Zebrałam Wam całość moich działań w tabelkę (kliknijcie sobie na nią, będzie większa i wyraźniejsza).


Jeśli macie jakieś pytania odnośnie mojego Planu, pytajcie śmiało..
Ściskam
K.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

Aesop (1) Alba Botanica (2) Alchemia Lasu (1) Alep (1) Alessandro (2) Alterra (9) Alverd (1) Alverde (14) Aquolina (1) ARGILES DU SOLEIL (3) Aromatherapy Associates (3) Aubrey Organics (2) Auriga (4) Balea (4) BALNEOKOSMETYKI MALINOWY ZDRÓJ (1) Bath & Body Works (12) Bath Body Works (1) Batiste (9) Beauty Formulas (1) Becca (2) Benefit (3) BeYu (1) Bielenda (5) BingoSpa (5) Biochemia Urody (13) Bioderma (2) Biopha (1) Biotherm (3) Biovax (4) Blumarine (1) Body Shop (13) Bomb Cosmetics (1) Boss (1) Bumble and Bumble (1) Burt's Bees (9) Caudalie (1) Chanel (12) Chantarelle (1) Charmine Rose (13) Chloe (1) Clarena (5) Clarins (7) Clinique (13) Collistar (1) Coslys (6) Dabur (2) Dax Cosmetics (1) Delawell (2) Dermalogica (3) Dermika (1) Dior (3) Diptyque (9) Dolce Gabbana (4) Douglas (1) Dr. Hauschka (8) Ecospa (2) Ecotools (1) Ecoworld (3) Eko Spa (1) Eos (3) Erbaviva (3) Essie (16) Estee Lauder (1) evrēe (1) Farmona (4) Femi (6) Figs Rouge (4) Fred Farrugia (2) Frederic Fekkai (4) FRESH MINERALS (1) Fridge (11) Fridge by Yde (4) Gaia Creams (7) Gal (1) Givenchy (1) Glam Glow (1) Glyskincare (1) Guerlain (14) H&M (1) HAPPYMORE SKIN CARE (1) Helena Rubinstein (2) Hugo Boss (1) Hugo Naturals (2) Ikarov (3) Inglot (1) Isana (3) Joanna (2) John Masters Organics (18) Joik (6) Kallos (1) Kanebo (3) Kanu (3) Khadi (1) Kiehl's (1) Kindle (1) Kneipp (3) Korres (5) Kringle Candle Company (2) Kryolan (3) L' Occitane (5) L'Oreal (4) L'Orient (5) La Mer (1) Lancome (4) Laura Mercier (6) Lavera (1) Lawendowa Farma (1) Lierac (3) Lily Lolo (1) Lioele (2) Lirene (2) Lorac (1) Love & Toast (1) Lush (55) Mac (1) MÁDARA (3) Maybelline (2) MCMC Fragrances (1) MeMeMe (1) Model CO (2) Munio Candela (1) My Beauty Diary (2) Natural Product (1) Nature's Gate (7) Neom (1) Neutrogena (3) Nivea (3) NOAlab (4) Nuxe (7) Opi (1) Oragnique (6) Orientana (6) Origins (5) Pandora (6) Pat & Rub (33) Phenome (72) Philosophy (7) Physicians Formula (1) Phyto (1) Pierre Rene (1) Prestige Cosmetics (3) Pukka (4) Pupa (2) Queen Helen (1) Real Techniques (3) REN (5) Rene Furterer (1) Revlon (1) Rituals (1) Rituls (1) Rival de Loop (1) Sally Hansen (3) Salvatore Ferragamo (3) Sanoflore (1) Sante (4) Schwarzkopf Professional (3) Scottish Fine Soaps (1) Sephora (7) Serge Lutens (1) Shiseido (5) Siquens (3) Skin79 (1) Skinfood (1) Sleek (4) Smashbox (2) Soap & Glory (3) Stara Mydlarnia (2) Stenders (4) Sylveco (3) Synergen (2) Tangle Teezer (3) Tarte (1) The Balm (1) The Different Company (1) THE SECRET SOAP STORE (1) Tołpa (4) Tommy Hilfiger (1) Trader Joe's (2) Tweezerman (1) Über (2) Urban Decay (1) Uriage (3) Vichy (2) Vita Liberata (2) Wibo (1) Yankee Candle (13) Yasumi (1) Yoskine (1) YSL (1) Yves Rocher (6)